Z czym kojarzy Ci się ciężki trening? Masa wysiłku, potu, zmęczenie, zakwasy, wysyp adrenaliny i ta ogromna satysfakcja po wziętym prysznicu gdy emocje już opadają. Zobacz, ile trzeba się narobić, żeby coś stworzyć. Czasami zajmuje to miesiące, a czasami nawet rok, dwa, aby dojść do założonego momentu w trenowaniu. Nie ważne, jak dobry jest trening, jak dobry jest trener, z którym pracujesz zawsze jest możliwość spieprzenia tego na co pracujesz. Mówię tu oczywiście z czystej praktyki jako trener, biorę pod uwagę swoich klientów. Osoby, które dużo by chciały, ale najlepiej jak najmniejszym kosztem i jeszcze żeby nic nie robić. Oczywiście druga część ostatniego zdania to czysty sarkazm. Z humorem zapatruje się na tego typu podejście do jakże ważnego tematu jakim jest robienie formy (jaka ona by nie była).
Wracając jednak do sedna sprawy, to co może zrujnować najlepszą pracę jaką
wykonujesz na treningach to … złe jedzenie.
Słowo klucz… co to znaczy złe jedzenie? Czy to chodzi o fast food-y? a może słodycze?, a może jeszcze coś innego?
Kasia (imię zmienione na potrzeby tego artykułu) to wieloletnia moja klientka, ogromny zapał, siła, chęć trenowania. Forma 4/5, celem jest 5 biorąc pod uwagę siłę, wydolność, wytrzymałość. Magiczna 5. No cóż, na razie jest w zakresie marzeń, zdaje sobie z tego sprawę i Ja i Ona. Ważne, że jest realne podejście do problemu. Co powoduje, że nie będzie osiągniętego celu ? a mianowicie fakt, że Kasia ma słabość do grzeszenia jedzeniem, zła kompozycja posiłków, braki w żywieniu w ciągu dnia, jemy szybko, niechlujnie, byle szybko, byle co. Co z tego, że klientka pracuje mocno, systematycznie, skoro robi podstawowy błąd, którego jest świadoma, nie pilnuje posiłków. Nie należę do trenerów, którzy przestrzegają jedzenia z wagą w ręce, bo nie mam takiego zwyczaju, nie wydzwaniam do klientów w celu dowiedzenia się co właśnie jedzą i ile. Pewien margines zaufania zostawiam między nami i liczę, że pewien zakres pracy musi wykonać sam klient.
Efekt? Albo idzie forma albo nie. Lustro pokazuje, jak bardzo oszukujesz, zawsze powtarzam, chcesz sprawdzić na jakim jesteś etapie, stań przed lustrem i oceń chłodnym okiem.
Kasia ma tendencję do jedzenia zdrowych śniadań ale obiad i kolacja to już inna inszość. Jako powód zawsze słyszę – praca, wyjazd, delegacja, brak czasu.
Śniadania co dla mnie jest najważniejsze – tłuszczowo-białkowe !!!
Żadnych węglowodanów, żadnych fleksów, owsianek z piekła rodem.
Tak wiem, kiedyś tak uczono dzieci w szkole, owsianka, bo zdrowa tratatata.
Jedząc owsiankę, owoce i tego typu śniadania, robicie sobie tylko krzywdę.
Wyobraźcie sobie lokomotywę, która stoi na peronie. Co robi palacz aby ruszyć z miejsca? No zarzuca palenisko węglem (zbieżność węgla i węglowodanów przypadkowa).
Żeby ruszyć z miejsca, a u nas żeby się z rana obudzić, wrzucamy pewien zasób energii. I tak jest z naszym organizmem. Jedząc węglowodany z rana powodujemy, że mamy energię tu i teraz. I nic więcej – za chwilę będziemy znowu głodni. To normalne, tak to działa. A jak jesteśmy głodni to co robimy ? pijemy kawę – zabija głód. Czujemy się syci – tak przez godzinę, dwie i potem znowu głód. Co potem? dojadamy, jemy przekąski. i tak dalej. Błąd.
Błagam was, nie róbcie tak.
Dlatego jemy tłusto i białkowo z rana aby tłuszcze mogły się metabolizować przez cały dzień-tak, te co zjedliśmy na śniadanie.
Energia będzie dostarczana dla organizmu w sposób ciągły, a nie gwałtowny, jak to ma miejsce z węglowodanami.
To nie koniec.
Kasia dużo pracuje, zazwyczaj w biegu, nie ma czasu na obiad.
Co robi Kasia?
Zamawia na wynos coś szybkiego, coś, co często przychodzi zimne, o tym ile zamówiony posiłek ma wartości odżywczych, to już inna sprawa, nie dyskutuje.
W najgorszym wypadku Kasia idzie do cukierni, którą ma za rogiem i kupuje co ? słodką bułkę, może dwie.
Sytuacja ze śniadania się powtarza, wchodzi bułeczka i wychodzi.
Znowu jestem głodna.
Moi Drodzy powiedźcie- Jaki jest problem w tym, aby przygotować sobie obiad poprzedniego dnia?. Ugotować i zabrać do szczelnego termosu do pracy – ja tak robię i nie mam z tym żadnego problemu.
Drugim wyjściem jest miks sałat, mięso, warzywa i do pudełka. Mamy super wartościowy posiłek na przetrwanie.
Trzecim rozwiązaniem jest gorący posiłek kupiony gdzieś w barze.
Kolacja – uuuu tutaj się robi ciekawie, ogólnie jemy co jest pod ręką, byle szybko i łatwo, bo człowiek po pracy zmęczony to gotować się nie chce.
Moja kolacja to wzbogacenie pozostałości z obiadu na przykład o węglowodany, albo miks sałat z mięsem i warzywami.
Ogólnie stosuje zasadę, jem wszystko co chcę ale w określonych godzinach, ilościach. Czas ma kluczowe zadanie.
Drugi przykład: Marek (imię zmienione na potrzeby tego artykułu) Trenuje od kilku miesięcy ale to co najbardziej rujnuje jego wysiłki do jedzenie, a w gruncie rzeczy jego …brak.
Często unikanie śniadań, pędzi do pracy, rzadko się zdarza, by jego posiłek był w pełni zjedzony. Obiad często po łebkach, czasem go brakuje, a kolacja, to czas na nadrobienie tego co się zgubiło w ciągu dnia.
Wygląda to tak, że przychodzimy do domu, otwieramy bramę do lodówki jak wrota, a oczy już robią swoje. Jemy oczami. Za dużo, nadmiernie, co nam wpadnie w ręce.
Ogólnie dużo i bez żadnego sensu.
Kochani, jeśli podjęliście decyzję o trenowaniu, robieniu jakieś formy, zmienianiu siebie, swojego ciała i ducha, to- co jest najważniejsze- w pierwszej kolejności musicie ustawić sobie żywienie.
Bez tego nie będzie progresu, nie będzie sukcesu – nic nie będzie.
Będzie jedynie satysfakcja z ruszania się i tyle.
Nie musicie chodzić do specjalistów i wydawać majątku na ustawianie diety, bo co z tego, że pójdziecie i wydacie kasę, skoro nie będziecie się stosowali do zaleceń.
Dlatego:
- Oceńcie na początek czego chcecie od siebie, co jest celem trenowania – waga, kondycja, sylwetka, może jakiś start w zawodach ?
- ile posiłków możecie zjeść w ciągu dnia-realnie a nie akurat dzisiaj kiedy to czytacie. Jeśli 3 dziennie, to wasze jedzenie musi być skrojone, aby można było zrobić założenia z pkt.1
- Zróbcie porządek w lodówce, poukładajcie sobie tematycznie jedzenie na półkach / białko, tłuszcze, węglowodany. Taki porządek pozwala na szybkie komponowanie posiłku, otwierasz drzwi lodówki i dobierasz z każdej półki produkt z każdej grupy produktowej.
- Nie jedz za dużo mięsa- owszem jest ono ważne, ale w rozsądnych ilościach. Z rybami jest to samo, obecnie jakość ryb i ich wartości odżywcze są mocno ograniczone, ale trzeba nadal je jeść.
Poza tym, mięso w zbyt dużej ilości zakwasza. Czujecie się senni, ociężali, zagazowani, boli brzuch, pojawiają się kolki. Ogólnie pojawia się niestrawność. - Jeden dzień w tygodniu możecie sobie lekko pofolgować z jedzeniem – pamiętajcie, jedzenie ma być przyjemnością a nie katorgą i karą.
- Nagradzajcie swój wysiłek dobrym jedzeniem, róbcie sobie prezenty, drobne, smakowite. Jeśli masz ochotę zabić za słodkie, zjedz ciastko z cukierni, a nie pół roku leżące ciastka w markecie. Jemy szybko psujące się słodkości, to też mówi o ich jakości.
Na koniec najważniejsze, pilnujcie ilości posiłków i wypitej wody.
O twoich sukcesach w 60% decyduje żywienie, w 40% trening.
Tego się trzymaj, i każdego dnia walcz ze złymi nawykami.